- Alek…- odchyliłam głowę, ocierając się o jego nabrzmiałą męskość. Miednice wykonywały swój odwieczny taniec godowy, w którym głos przewodni miało pożądanie. I ja też to czułam.
- Hm?- mruknął w moje ucho i tylko
mocniej przyciągnął mnie do siebie.
- Tam w kieszeni płaszcza mam
kopertę z wynikami. Może…
- Nie. Nie teraz- szepnął i mocno
mnie pocałował.
- Masz rację. Nie chcę tego teraz
wiedzieć- wplątałam swoje dłonie w jego i odnalazłam z powrotem słodkie wargi.
Pociągnął mnie na łóżko, ułożył pod sobą i z ogromną czułością delektował się
kobiecym deserem. Przymknęłam powieki i na chwilę zapomniałam o bożym świecie.
Jego pocałunki wydawały się niebiańskimi kwiatami a gorące szepty boską muzyką.
Bo chyba… Tak. Byłam w niebie.
Przyciągnęłam jego głowę jeszcze
mocniej między uda, powodując że wędrujący w tych sferach język wdarł się
jeszcze głębiej.
- Och- jęknęłam i totalnie
przestałam panować nad swoim ciałem, które w tym momencie zaczęło żyć własnym
życiem. Wygięta w łuk oddychałam płytko i szybko, czując że jesteśmy blisko.
Spragnione jakiegoś zajęcia palce odnalazły jego włosy, by móc za nie ciągnąć i
drążyć korytarze. Sięgnęłam niżej, dotykając pracującej szczęki, zaciskającej
się na mojej kobiecości. Mój Alek. Rozkosz rozlała się po całym ciele, niszcząc
na swojej drodze wszystkie myśli i niewypowiedziane słowa.
Nie dał mi odpocząć po tym
niebiańskim spacerze, wchodząc we mnie z odmienną stanowczością. Szeroko
otworzyłam oczy i rozcapierzyłam palce, chwytając białe prześcieradło z całej
siły.
- O Boże- jęknęłam, gdy mocnymi
pchnięciami przełamywał siłę moich mięśni miednicy.
- Coś nie tak?- szepnął, chwytając
w dłoni moje piersi.
- Nie przerywaj- naparłam na niego biodrami, dając do zrozumienia że właśnie tak chcę być kochana.
- Nie zamierzam- uśmiechnął się
drapieżnie i zagłębił się najbardziej jak tylko mógł, a jego pocałunek stłumił
przeciągły jęk wydobywający się w tym momencie z mojego gardła.
Po szalonej przejażdżce opadł na
moją wilgotną do potu klatkę piersiową i odnalazł usta. Długi i czuły pocałunek
nie pozwolił uspokoić i tak rozszalałych oddechów i dopiero gdy wtuliłam się
mocno w jego ciało, zaznaliśmy odpoczynku.
*
Urocza kąpiel. Stałam w drzwiach łazienki,
przyglądając się najpiękniejszej scenie na świecie. Halszka taplała się w
wannie pełnej wody a Alek nieporadnie próbował ją umyć. Rozkoszny śmiech mojego
dziecka odbijał się echem od starych ścian kamienicy. Jej dołeczki w policzkach
zjednywały sobie wszystkich. A Olieg stał się ich fanem numer jeden. Przerwałam
ten jednostronny terror mojego dziecka i wkroczyłam do akcji. Mała niechętnie
dała się umyć i zawinąć w ręcznik. Takiego słodkiego Beduina zaniósł mój
mężczyzna do dziecinnego pokoju. Pochyleni nad kopiącym dziecięciem, pośród
śmiechów i kwików założyliśmy jej pieluchę, śpioszki i ułożyliśmy do snu,
śpiewając na dwa głosy „Wlazł kotek na płotek”.
- Co to?- spytałam, nieufnie
wąchając potrawę pyszniącą się na talerzu.
- Białoruski specjał- Alek zrobił
minę jakby to wszystko tłumaczyło i zdjął niebieski fartuszek który z trudem
opinał jego klatę. Pani Bogusia tylko się zaśmiała, pokręciła z niedowierzaniem
głową i wgryzła w swoją porcję. Wodziła zachwycona oczami za Alkiem, który
krzątał się jeszcze po mojej kuchni, strzelając garnkami. Niepewnie ruszyłam
widelcem kawałek mięsa w jakimś burym sosie i przymykając oczy, szybko
przełknęłam.
- Dobre- wymamrotałam zdziwiona z
pełną buzią i złowiłam jego rozradowane spojrzenie.
Kolejna wiadomość dnia. Pani
Bogusia poufnym szeptem oznajmiła mi, że teraz to już chyba musi poszukać sobie
własnego mieszkania. Spojrzałam ukradkiem na Oliega, który ładował brudne
naczynia do zmywarki. Tak, chyba nadszedł czas na samodzielne, dorosłe życie.
Dopiero zasypiając w jego
objęciach, zdałam sobie sprawę że wciąż nieotwarta koperta nadal leży w
kieszeni mojego płaszcza.
~*~
Wiecie co? Przestało mi zależeć. Jeśli tak ma wyglądać dalej blogowanie, to dziękuję. Zostały dwa rozdziały, a potem znikam. Muszę zrobić sobie przerwę i zastanowić się czy publikacja kolejnych opowiadań ma w ogóle sens. Na dzień dzisiejszy go nie widzę.
Jeśli ktoś czekał na ten rozdział to przepraszam że tak długo zwlekałam, ale po pierwsze nie miałam czasu (za dużo tych imprez), a po drugie ochoty...na nic.
Pozdrawiam, S.
Nie nie nie. Jak to znikasz? Przecież tworzysz takie cuda *__* no ja protestuje. Ciekawi mnie dalej ta koperta, ale czuje, że jednak Grozer może być ojcem...
OdpowiedzUsuńLIBERUM VETO kurde ziele! Jak to no jak? Jak nas możesz zostawić? Dobrze wiesz ze jeśli na twoje rozdziały to ja mogę czekać ile będzie trzeba. Mam pododawane blogi do obserwowanych i wiem co się dzieje na bierząco. Błagam przemyśl zniknięcie.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc też sądzę że to Dżordż może być ojcem. Z drugiej strony to nie jest aż tak bardzo ważne.
Po przeczytaniu tych momentów w ich życiu myślę, że już nie jest ważne kto jest ojcem Halszki. Chciałabym żeby to był Alek ale wydaje mi się, że on mógłby żyć ze świadomością, że wychowuje dziecko innego mężczyzny! Jeśli chodzi o fizyczną część ich związku, to chyba on już wie czego jej potrzeba żeby już nie szukała ostrzejszych przygód z innym facetem.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że czasami wszystkie mamy dość pisania i człowiek ma ochotę rzucić to wszystko i zniknąć! Mam jednak nadzieję, że zostaniesz dla tych swoich nawierniejszych czytelniczek jak ja na ten przykład. Nawet nie chcę myśleć, że zniknie kolejna autorka, którą szanuję i czytanie jej opowiadań sprawia mi przyjemność!
moim zdaniem Alek będzie świetnym tatusiem bez względu na to czy jest biologicznym ojcem czy nie. pokochał Halszkę nie wiedząc czy jego plemniki przyczyniły się do poczęcia dziewczynki czy Grozera. i to właśnie on powinien zamieszkać z dziewczynami.
OdpowiedzUsuńprzecież blogowanie ma sens, przecież masz nas. a my będziemy czekać choćby do końca świata i jeszcze dzień dłużej. pamiętaj! zastanów się jeszcze raz, tak na spokojnie. i mam nadzieję, że po tym namyślaniu zmienisz zdanie ;)
O takiej szczęśliwej Angeli mogę czytać non stop. Znalazła w końcu szczęście w jednym mężczyźnie, który wywołuje uśmiech nie tylko na jej twarzy, ale również ich córeczki. Tak, ich. Bo jaki by był wynik testów na ojcostwo, myślę że Alek nie zostawi dziewczyn.
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o blogowanie to wiem co czujesz, serio.
Całuje! :*
Po dwóch, tak ciężkich, dniach masakry na uczelni, musiałam sobie poprawić humor. I chwała Ci, S., za ten rozdział powyżej. :*
OdpowiedzUsuńJak tu się zrobiło słodko i miło! Aż przyjemnie się czyta o miłosnych perypetiach i uniesieniach Angeli i Alka. :) Nareszcie poczuła, jak smakuje prawdziwe szczęście, jak smakuje Achrem, JEJ Achrem... :) I na dodatek wszystkiego, tak uroczo opiekuje się Halszką... *.*
Ale ta zamknięta i zostawiona w płaszczu koperta ciągle nie daje mi spokoju. Bo przecież byłoby zbyt pięknie, gdyby to właśnie Alek okazał się być ojcem. Czuję, że coś tu się jeszcze wydarzy...
Jeśli zaś chodzi o kwestię z posłowia... Kochana, zrób, jak uważasz za słuszne, nie będę Cię do niczego namawiała, bo to musi być Twoja decyzja.
Wiedz jednak, że mi zależy. Na Twoich następnych opowiadaniach, na Tobie. I mogę czekać choćby i rok zanim w blogosferze pojawi się coś nowego na Twoim koncie. Ja - wierna czytelniczka - będę cierpliwie czekać. Zawsze. <3
Ściskam, P. ; *
Myślałam, że otworzą koperte, a tu jeszcze nie -,-
OdpowiedzUsuńW sumie wynik badania DNA nie ma żadnego znaczenia, bo Angela już wybrała, Georg odszedł, a Halszka jest już pod czułym okiem Alka, który chciałby być dla niej ojcem i niech tak zostanie :)
Nie Ty jedna zwątpiłaś w sens blogowania, bo ja to zrobiłam już dawno temu tyle, że jak głupia dałam się namówić na tą jeszcze jedną ostatnią historie...
Całuje Kristen ;*
Teraz to ja chyba nie potrzebuję tej wiadomości, kto jest biologicznym ojcem małej. Dla mnie jest nim Olieg, bo nie uciekł, nie krzyczał, nie robił scen. Postanowił pokochać to dziecko mimo wszystko, bo kochał prawdziwie jej matkę. I to jest właśnie w tym wszystkim najpiękniejsze. Tylko ja boje się, że może być jeszcze ktoś trzeci, który zepsuje wszystko...
OdpowiedzUsuńPrzerwa potrzebna jest każdemu, w każdej sytuacji, w każdej chwili. I jeśli czujesz, że właśnie teraz tego odpoczynku potrzebujesz, to ja to szanuję, ale od razu również obiecuję, że będę czekać ;-)
Pozdrawiam :*
<3
OdpowiedzUsuńNie znikaj :c Bardzo bym chciała żeby to Olieg był ojcem Halszki, ale na pewno będzie ją nadal kochał jak się okaże, że to Grozer ją spłodził. Alek jest taki..kochany <3
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz: nie znikaj :c <3
Ja czekałam i nie chcę byś znikała! :/ Kasia
OdpowiedzUsuńNie odchodź, bo, bo nie po prostu no nie.
OdpowiedzUsuń#TeamAlek jest bardzo, ale to bardzo zadowolony z obortu sytuacji.