poniedziałek, 17 lutego 2014

Najważniejsze kłamstwo ze wszystkich.



Śmiejące się do mnie oczy wynagrodziły ból ostatnich dni. Promyk nadziei w tych trudnych chwilach.
- Alek, nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham- szepnęłam i pocałowałam jego obandażowane dłonie. Spojrzał mi głęboko w źrenice, odpowiadając tym samym że on też. Nie mógł mówić. Spróbował poruszyć ręką, a przez twarz przemknął wyraz nieludzkiego bólu.
- Spokojnie. Nie ruszaj się- przerażona zawołałam siostrę, prosząc by dała mu więcej leków przeciw bólowych.
- Nie ma mocniejszej dawki- szepnęła i położyła mi rękę na ramieniu w geście współczucia.
- Nie widzi pani że on cierpi?- warknęłam na bogu ducha winną pielęgniarkę, a ta obrażona poszła po lekarza prowadzącego. Wyprosił mnie na korytarz. I tak dowiedziałam się, że Alkowi zostało kilka dni życia, spędzonych w bólu i narastającym cierpieniu. A w naszym kraju nie ma eutanazji.

*

- Zadzwoniłam bo nie wiem co mam robić- szeptałam, chodząc z kąta w kąt. Giorgi smutno patrzył na moje spacery, przyciskając ręce do piersi.
- Zrobię to, Angela.
- Ale co?- przystanęłam w pół kroku, zdziwiona.
- Dam mu za dużą dawkę morfiny. Nie będzie cierpiał.
- Nie możesz. Nie. To zabójstwo- podniosłam ręce do twarzy, totalnie zagubiona.
- A zastanawiałaś się czego on chce?- spojrzał na mnie po raz pierwszy jak na małe dziecko. Poszedł do sali, usiadł na krześle obok swojego przyjaciela i wziął go za rękę. Patrzyłam na to wszystko przez szybę, a wzrok pogorszył się przez zasłonę łez.
Po kilku minutach wyszedł wolnym krokiem z sali, oparł czoło o zimną ścianę i głęboko odetchnął.
- Nie zgodził się- szepnął, nie patrząc mi w oczy. Nie zastanawiałam się dłużej, pobiegłam do Alka. Trzymając ukochaną, wielką dłoń, opowiadałam głupie żarty i śmiałam się, byleby tylko zagłuszyć tą okropną ciszę i świadomość że go stracę.

Pierwszy raz od kilku dni zasnęłam. Otulona ciepłym kocem, naszpikowana tabletkami. I przespałam najważniejsze wydarzenie w moim życiu. Śmierć Alka.

Nie widziałam, jak Giorgi wszedł nocą do sali numer 9. Nie słyszałam, kiedy powiedział swojemu najlepszemu przyjacielowi z Białorusi jak bardzo będzie za nim tęsknił. Jak to cholernie niesprawiedliwe, że ojciec Halszki odejdzie, nie tańcząc z nią na balu maturalnym. Jak obiecał, że zajmie się najważniejszą kobietą w ich życiu i weźmie pod opiekę owoc ich miłości, gdy już odsiedzi swoje.
Nie widziałam, jak po raz ostatni spytał, czy on, Aleh Akhrem, chce, żeby wcisnął tłok ze śmiertelną dawką morfiny. Nie widziałam jak mój ukochany mężczyzna skinął głową w spazmach bólu.
Nie widziałam łzy spływającej po policzku Giogiego Grozera, ściskającego z całej siły przyjaciela gdy ten już nic nie czuł, wychodząc naprzeciw śmierci. Pięknej i dobrej śmierci. Dającej ukojenie.

Widziałam za to przerażone twarze lekarzy. Widziałam funkcjonariuszy policji, którzy o godzinie 8 rano przyszli po siatkarza Asseco Resovii Rzeszów George'a Grozera i stawiając mu zarzut umyślnego spowodowania śmierci, aresztowali go na oczach całego szpitala.

Zdążyłam powiedzieć tylko jedno zdanie, zanim go zabrali:
- Nigdy nie wiedziałam kiedy kłamiesz, Giorgi.
A on zdążył odpowiedzieć jednym słowem:
- Wiem.


KONIEC

~*~


Dziękuję.

Wiem że to nie jest łatwy temat. Wciąż kontrowersyjny w naszym kraju, często omijany szerokim łukiem. To się musiało tak skończyć, przepraszam. Alek był za dobry by przeżyć, bo z takich tragedii wychodzą tylko najgorsze łajzy. A ten drugi, ten Giorgi, zajmie jego miejsce. Nie wszystkim się spodoba to zakończenie, wiem. Ale nie byłabym sobą, gdybym napisała cukierkowe opowiadanie z cukierkowym zakończeniem.
Dajcie znać o sobie w komentarzach, proszę o to bo chcę wiedzieć ile osób czytało moją historię : )
Tak jak zapowiedziałam, znikam. Za jakiś czas pewnie wrócę, bo już teraz wiem że będzie mi brakować pisania. W miarę możliwości będę czytać Wasze historie. Nie chcę się żegnać bo nie zamierzam odchodzić na dobre. Traktuję to jako bezterminowy urlop.

Trzymajcie się ciepło, Wasza S. :*


O mnie

Moje zdjęcie
"Gdzieś to czytałam, albo mi się śniło- chmiel na bezsenność, a sen- na bezmiłość"