Śmiejące się do mnie oczy wynagrodziły ból ostatnich dni. Promyk nadziei w tych trudnych chwilach.
- Alek, nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham- szepnęłam i
pocałowałam jego obandażowane dłonie. Spojrzał mi głęboko w źrenice,
odpowiadając tym samym że on też. Nie mógł mówić. Spróbował poruszyć ręką, a
przez twarz przemknął wyraz nieludzkiego bólu.
- Spokojnie. Nie ruszaj się- przerażona zawołałam siostrę,
prosząc by dała mu więcej leków przeciw bólowych.
- Nie ma mocniejszej dawki- szepnęła i położyła mi rękę na
ramieniu w geście współczucia.
- Nie widzi pani że on cierpi?- warknęłam na bogu ducha
winną pielęgniarkę, a ta obrażona poszła po lekarza prowadzącego. Wyprosił mnie
na korytarz. I tak dowiedziałam się, że Alkowi zostało kilka dni życia,
spędzonych w bólu i narastającym cierpieniu. A w naszym kraju nie ma eutanazji.
*
- Zadzwoniłam bo nie wiem co mam robić- szeptałam, chodząc z
kąta w kąt. Giorgi smutno patrzył na moje spacery, przyciskając ręce do piersi.
- Zrobię to, Angela.
- Ale co?- przystanęłam w pół kroku, zdziwiona.
- Dam mu za dużą dawkę morfiny. Nie będzie cierpiał.
- Nie możesz. Nie. To zabójstwo- podniosłam ręce do twarzy,
totalnie zagubiona.
- A zastanawiałaś się czego on chce?- spojrzał na mnie po
raz pierwszy jak na małe dziecko. Poszedł do sali, usiadł na krześle obok
swojego przyjaciela i wziął go za rękę. Patrzyłam na to wszystko przez szybę, a
wzrok pogorszył się przez zasłonę łez.
Po kilku minutach wyszedł wolnym krokiem z sali, oparł czoło o zimną ścianę i głęboko odetchnął.
Po kilku minutach wyszedł wolnym krokiem z sali, oparł czoło o zimną ścianę i głęboko odetchnął.
- Nie zgodził się- szepnął, nie patrząc mi w oczy. Nie
zastanawiałam się dłużej, pobiegłam do Alka. Trzymając ukochaną, wielką dłoń,
opowiadałam głupie żarty i śmiałam się, byleby tylko zagłuszyć tą okropną ciszę
i świadomość że go stracę.
Pierwszy raz od kilku dni zasnęłam. Otulona ciepłym kocem, naszpikowana tabletkami. I przespałam
najważniejsze wydarzenie w moim życiu. Śmierć Alka.
Nie widziałam, jak Giorgi wszedł nocą do sali numer 9. Nie słyszałam, kiedy powiedział swojemu najlepszemu przyjacielowi z Białorusi jak bardzo będzie za
nim tęsknił. Jak to cholernie niesprawiedliwe, że ojciec Halszki odejdzie, nie
tańcząc z nią na balu maturalnym. Jak obiecał, że zajmie się najważniejszą
kobietą w ich życiu i weźmie pod opiekę owoc ich miłości, gdy już odsiedzi swoje.
Nie widziałam, jak po raz ostatni spytał, czy on, Aleh Akhrem, chce, żeby wcisnął tłok ze śmiertelną dawką morfiny. Nie widziałam jak mój ukochany mężczyzna skinął głową w spazmach bólu.
Nie widziałam łzy spływającej po policzku Giogiego Grozera, ściskającego z całej siły przyjaciela gdy ten już nic nie czuł, wychodząc naprzeciw śmierci. Pięknej i dobrej śmierci. Dającej ukojenie.
Nie widziałam, jak po raz ostatni spytał, czy on, Aleh Akhrem, chce, żeby wcisnął tłok ze śmiertelną dawką morfiny. Nie widziałam jak mój ukochany mężczyzna skinął głową w spazmach bólu.
Nie widziałam łzy spływającej po policzku Giogiego Grozera, ściskającego z całej siły przyjaciela gdy ten już nic nie czuł, wychodząc naprzeciw śmierci. Pięknej i dobrej śmierci. Dającej ukojenie.
Widziałam za to przerażone twarze lekarzy. Widziałam
funkcjonariuszy policji, którzy o godzinie 8 rano przyszli po siatkarza Asseco Resovii
Rzeszów George'a Grozera i stawiając mu zarzut umyślnego spowodowania śmierci,
aresztowali go na oczach całego szpitala.
Zdążyłam powiedzieć tylko jedno zdanie, zanim go zabrali:
- Nigdy nie wiedziałam kiedy kłamiesz, Giorgi.
A on zdążył odpowiedzieć jednym słowem:
- Wiem.
Dziękuję.
Wiem że to nie jest łatwy temat. Wciąż kontrowersyjny w naszym kraju, często omijany szerokim łukiem. To się musiało tak skończyć, przepraszam. Alek był za dobry by przeżyć, bo z takich tragedii wychodzą tylko najgorsze łajzy. A ten drugi, ten Giorgi, zajmie jego miejsce. Nie wszystkim się spodoba to zakończenie, wiem. Ale nie byłabym sobą, gdybym napisała cukierkowe opowiadanie z cukierkowym zakończeniem.
Dajcie znać o sobie w komentarzach, proszę o to bo chcę wiedzieć ile osób czytało moją historię : )
Tak jak zapowiedziałam, znikam. Za jakiś czas pewnie wrócę, bo już teraz wiem że będzie mi brakować pisania. W miarę możliwości będę czytać Wasze historie. Nie chcę się żegnać bo nie zamierzam odchodzić na dobre. Traktuję to jako bezterminowy urlop.
Trzymajcie się ciepło, Wasza S. :*
Wiem że to nie jest łatwy temat. Wciąż kontrowersyjny w naszym kraju, często omijany szerokim łukiem. To się musiało tak skończyć, przepraszam. Alek był za dobry by przeżyć, bo z takich tragedii wychodzą tylko najgorsze łajzy. A ten drugi, ten Giorgi, zajmie jego miejsce. Nie wszystkim się spodoba to zakończenie, wiem. Ale nie byłabym sobą, gdybym napisała cukierkowe opowiadanie z cukierkowym zakończeniem.
Dajcie znać o sobie w komentarzach, proszę o to bo chcę wiedzieć ile osób czytało moją historię : )
Tak jak zapowiedziałam, znikam. Za jakiś czas pewnie wrócę, bo już teraz wiem że będzie mi brakować pisania. W miarę możliwości będę czytać Wasze historie. Nie chcę się żegnać bo nie zamierzam odchodzić na dobre. Traktuję to jako bezterminowy urlop.
Trzymajcie się ciepło, Wasza S. :*
♥
OdpowiedzUsuńnadal nie mogę się pogodzić, że to już koniec, mimo że wiedziałam, że się zbliża.
Usuńmiałam nadzieję, że Alek z tego wyjdzie. że będzie niepełnosprawny, ale będzie żył. chyba nie zdawałam sobie sprawy jak poważnie ucierpiał. ile uratowanie życia pani Bogusi go kosztowało. szkoda, że za dobro musiał umrzeć w takim cierpieniu, na które wcale nie zasłużył. to okropne, ale według mnie Giorgi postąpił dobrze. oszczędził mu kilku dni cierpień i pozwolił odejść. jejku, co będzie teraz z Angelą i Halszką? bardzo szkoda mi małej, bo nie pozna swojego prawdziwego taty. chociaż mam nadzieję, że gdy Grozer wyjdzie z więzienia zastąpi dziewczynce ojca chociaż w małym stopniu.
mam nadzieję, że Twój urlop nie będzie trwał długo, bo będzie bardzo mi brakowało Twoich opowiadań! trzymaj się :*
Poryczałam się na końcu..
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo podobało mi się to opowiadanie , jest po prostu świetne :)
Szkoda tylko końcówki, ale widocznie sobie tak to umyślałaś, więc tak musi być. Będę tęsknić za tym blogiem.
Pozdrawiam :*
Nie spodziewałam się tego wszystkiego...Alek nie żyje, Giorgi w więzieniu, Angela została sama, ma co prawda Halszkę i panią Bogusię, ale straciła dwóch swoich mężczyzn, ciągle wierzyłam, że wszystko dobrze się skończy, ale w życiu nie jest kolorowo..
OdpowiedzUsuńWracaj jak najszybciej <3
Zapraszam do siebie ;)
O MÓJ BOŻE. Znów mnie zaskoczyłaś, a podjęty temat był tak cholernie trafny. Masz rację bo o tym się nie mówi a to ważne i masz także rację bo zwykle tylko skurwiele przeżywają tego typu sytuacje. Życie jest cholernie brutalne niestety... Wracaj szybko i dziękuję za kolejna cudowną historię :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, nie wiem jak zareagować, zupełnie nic nie wiem! Nie ma odpowiedniego czasu na śmierć, nie ma odpowiedniego wieku na śmierć ale cóż Grozer podjął chyba najcięższą decyzję w swoim życiu! Ja sobie tego nie wyobrażam i wiem, że nie potrafiłabym nikomu ulżyć w ten sposób
OdpowiedzUsuńNa bloga trafiłam przypadkiem, jeszcze nie zdążyłam przeczytać.Czy mogłabyś mi podać nazwę piosenki, która leci w odtwrzaczu?
OdpowiedzUsuńEd Sheeran - "I See Fire" ;)
UsuńTo teraz ocierająca łzy Annie.
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za pewne pogmatwane bo to już jest pewne na samym wstępie. <3
Eutanazja w Polsce to chyba nadal temat pewnego rodzaju tabu, sama chyba nawet nie dojrzałam by mówić o słuszności tej idei, ale czasami śmierć wydaje się lepszym rozwiązaniem, niż życie w takich katuszach. Jak można patrzeć jak najmniejszy ruch zabija powoli, jak wijemy się z bólu nie mogąc sobie ulżyć. Czasami coś radykalnego wydaje się lepszym wyjściem niż życie według szeroko przyjętych zasad.
UsuńPiosenka Eda która biegła gdzieś w tle tuż obok moich myśli, chyba doszczętnie mnie rozbiła w drobne kawałeczki. Serce kołacze okropnie. Mam dziwne wrażenie, łzy gromadzą gdzieś tuż za powiekami i chcą uciec i pokazać się na czerwonych od emocji policzkami. Wywołałaś u mnie skrajne emocje.
Nadal nie mogę uwierzyć, że Alek tak cierpiał i tak skończył w Twoim opowiadaniu, jego śmierć zakończył jego najlepszy przyjaciel i notabene największy konkurent, boli to, że nie zobaczy jak dorasta jego jedyna latorośl, spełnienie jego marzeń.
Decyzja którą przyjął niemiecki atakujący wprawiła mnie w ogromne osłupienie, bo wiele można mówić o odwadze, ale nie wiele można robić, bo czyn umniejsza słowu, a słowa nie przewyższają się nad czynem. Nie każdy jest w stanie podjąć tak istotną decyzje. Szkoda, że za to musiał iść do więzienia, za to że dał wolność swojemu przyjacielowi, że uśmierzył mu ból, że pozwolił mu odejść z godnością.
Nie chce nawet po części czuć bólu, cierpienia, tęsknoty jakie przeżywa teraz Angela, jakie muszą nią targać wyrzuty sumienia, bo przecież na jej oczach zginał ten którego tak potrzebowała, którego tak bardzo kochała, i to jest chyba w tym wszystkim najgorsze,
Angela została z malutkim dzieckiem zupełnie sama, nie ma już przyjaciół blisko siebie, bo przecież Grozer jest w więzieniu, jednak wiem, że jakoś się nimi zaopiekuje.
Gdzieś miałam jeszcze nadzieję, że Alek z tego wyjdzie, żę to okaże się tylko sennym koszmarem, wielkim złudzeniem, kaprawą iluzją.
Niemniej jednak z całego mojego serduszka, dziękuję Ci za to opowiadanie, za każda emocję którą u mnie wzbudziłaś, za to , że chciałam tego czytać więcej i więcej, ale jak mówią słowa kultowej piosenki nic nie może przecież wiecznie trwać, więc i to cudo wiecznie trwać nie mogło. Mam nadzieję, że wrócisz do nas szybciej niż to możliwe.
Pozdrawiam Ania
Rozpłakałam się. Nawet nie wiem, co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia i piękny koniec. Dziekuję.
OdpowiedzUsuńZnowu zaskakujesz, choć powinnam być przygotowana na wszystko.
OdpowiedzUsuńS. nie zdajesz sobie sprawy, jak świetnie potrafisz opisać emocje bohaterów oraz całej sytuacji przez które wprowadzasz nas jak gdyby obok tej historii, obok postaci głównych. Chcemy im pomóc, ale mamy skrępowane ręce i nogi, a usta zakneblowane i tylko oczy to widzą.
Z perspektywy czasu żal mi całej czwórki, tak czwórki, bo Halszka również jest powiązana. Niby wiedziałam, że szczęśliwego zakończenia nie będzie, ale znasz mnie i wiesz jaka jestem, zawsze nutka nadziei tli się we mnie. Alek swoją heroiczną postawą został bohaterem. Także bohaterem dla swoich dwóch najważniejszych kobiet w życiu, i jeszcze przykrzej, że nie będzie czynnie uczestniczył w wychowaniu Halszki, jednak mogę snuć wyobrażenia, że Angela opowie jakim wspaniałym ojcem, choć krótko był Białorusin.
Niemiec zachował zimną krew. Nie wyobrażam sobie tego, po prostu. Ulżył w cierpieniu, ale za jaką cenę. I pokazałaś jak życie bywa brutalne. Miała ich obu, a została z córką.
Chyba bez ładu i składu... Przepraszam.
Czekam na Ciebie, ba nie mam zamiaru tracić kontaktu, ani go nawet pogorszyć! Wiem, że wrócisz, chciałabym jak najszybciej, ale okej nie naciskam. Wiedz, że jestem, ale to chyba wiesz.
Kocham siostrę, która wyjechała na studia! Nie zapominaj! :*
Całuję :*
Nie wiem co mam napisać, bo poniekąd czyn Geogra jest usprawiedliwiony a poniekąd nie.
OdpowiedzUsuńAlek się bardzo męczył i została mu tylko wegetacja w mękach, a Grozer chciał skrócić jego cierpienie. Tyle, że eutanazja z jednej strony jest dobra a z drugiej nieetyczna.
Sama będąc na miejscu Georga nie umiałabym dokonać eutanazji nawet jeżeli przyjaciel by mnie o to prosił, bo przecież poniekąd to zabójstwo, nienaturalne przerwanie życia jak również uśmierzenie bólu. Ciężko tutaj cokolwiek ocenić.
Bardzo dziękuje, że nie bałaś się podjąć tematów poruszanych w opowiadaniu, bo dzięki temu wyróżniało się spośród całej masy jaka powstaje. Mam nadzieje, że urlop bezterminowy jednak będzie krótki ;)
Przepraszam za beznadziejny komentarz, ale zatoki mi się dają mocno we znaki :/
Ściskam ;*
<3
OdpowiedzUsuńWrócę tu jutro, jak ochłonę :-)
Powiem szczerze, że ochłonęłam z emocji, ale to nadal nie pozwala mi stworzyć jakiegoś sensownego zdania o tym opowiadaniu.
UsuńByło bardzo tajemnicze i nie mogłam z początku rozgryźć tego, co mogłoby się tu jakkolwiek pojawić i nawet jakbym próbowała, to zapewne nie znalazłabym odpowiedzi. :) A to w sumie bardzo dobrze, bo opowiadanie nabrało cechę nieprzeciętnego i nieprzewidywanego, a zarazem oryginalnego. :D
Szkoda, że to Alek musiał opuścić ten świat, co prawda bohatersko, ale jednak. :( Byłam pewna, że jedyne co może zagrozić ich szczęściu to G. :)
Niestety na świecie przeżywają silniejsi i ci, którzy na dobre nie poddali się uczuciu miłości, wtedy są w stanie przetrwać. Nie wiem, czy to moje ostatnie zdanie ma sens, ale... takie mam wrażenie xd
Bynajmniej czekam na zakończenie Twojego urlopu!
Wracaj do Nas! ;*
Ściskam, Happ :*
Byłam od samego początku, tylko nigdy nie komentowałam z braku czasu. Dziękuję Ci za to opowiadanie ;*
OdpowiedzUsuńAs
Boże, nawet nie wiem, co napisać. Totalnie odebrało mi mowę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez myśl przemknęły mi szybko wszystkie rozdziały tej historii, to, jak się zaczęło, jak było w międzyczasie, i aż mi się wierzyć nie chce, że tak się skończyło. Alek niewątpliwie stał się bohaterem, zarówno dla Angeli jak i dla jej córki. Ocalił ich życie, narażając swoje. To niezwykle smutne, że dopiero co stał się największym szczęściarzem, że miał u swego boku dwie wspaniałe kobiety, że cieszył się życiem, i nagle w jednej sekundzie cały poukładany świat legł w gruzach. :(
A Grozer...? Nie wiem, ale jakoś od samego początku mi się tutaj nie podobał; wyczuwałam w nim nutkę dwulicowca, kłamcy i wroga. Może się mylę, ale właśnie tak go odebrałam... Może to głupie, ale tak się zastanawiam, czy on dokonał tej eutanazji szczerze, chcąc z dobrego serca ulżyć Achremowi w cierpieniu i bólu, czy może zrobił to...specjalnie? Sama nie wiem, ale mam jakoś mieszane uczucia, bo nigdy nie mogłam go do końca rozszyfrować...
I tym sposobem koło się zamknęło i wróciliśmy do punktu wyjścia: Angela znów jest sama z Halszką, bez żadnego mężczyzny przy boku. Smutne to, ale zarazem jak bardzo prawdziwe! :(
W każdej Twojej historii było coś wyjątkowego, jakiś taki nagły niespodziewany zwrot akcji, który sprawiał, że ze zwykłego opowiadania powstawało cudo. Nie miałam absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że i tutaj nas zaskoczysz - nie myślałam jednak, że aż tak... Ale wis, co Ci powiem? Dobrze, że Ktoś porusza takie tematy, bo do tej pory były one w naszym społeczeństwie swego rodzaju tabu, którego nikt nie miał odwagi poruszyć.
Były chwile radości, przyjemności, szczęścia, ale też i smutku, bólu czy rozpaczy - zaprezentowałaś nam cały wachlarz emocji, które skutecznie na nas oddziaływały.
Mimo swojego młodziutkiego wieku, piszesz bardzo dojrzale i rozsądnie, a czytelnik odnosi wrażenie, jakby to wszystko działo się naprawdę, gdzieś tuż obok.
Masz naprawdę ogromny dar do pisania, Ziomuś! :*
Plus, jeszcze dodatkowo, Ed w tle, którego ubóstwiam - idealna kompozycja. ♥
I jeśli czujesz, że potrzebujesz przerwy i odpoczynku, to nie wahaj się - w pełni na niego zasługujesz i w pełni masz do niego prawo. My poczekamy. :*
Jeszcze raz dziękuję! :*
Całuję,
Twoja Patka. :*
Wiem, że nie często zdarzało mi się komentować to opowiadanie..., o ile w ogóle mi się to zdarzyło. Jednak czytałam całe. Od początku aż do końca.
OdpowiedzUsuńPodziwiam warsztat i wytrwałość. Szczególnie dlatego, że potrafisz doprowadzić historię od początku do końca tak, jak była zaplanowana. Ja na przykład muszę jeszcze nad tym sporo popracować.
Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy przy Twoim opowiadaniu ;)
Do zobaczenia :*
O Jezusie, jestem w szoku. zbieram szczenkę z podłogi. Totalnie się tego nie spodziewałam. Nie wiem, co mam Ci napisać.
OdpowiedzUsuńDziękuję, za to świetne opowiadanie i że poruszyłaś tak ciężki temat.
Pozdrawiam Kinga xx
Jak zawsze brakuje mi słów po przeczytaniu Twoich historii... Nie wiem, co mogłabym tu dodać.. Chyba wszystko już zostało powiedziane.
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie zawsze miałam okazję dopisac cos pod kolejnymi rozdziałami.
Życiestudentatakietrudne...
Życzę Ci udanego urlopu :) Tylko nie znikaj na zbyt długo, bo już mi Cię brakuje!
Do (szybkiego) zobaczenia!
K.
PS. Wróciłam do historii Martino i Kubiaka, gdybyś miała ochotę poczytać.. ;)
PS 2. Piosenka g e n i a l n a ! <3
O kurcze nie spodziewałam się takiego zakończenia, ale tak masz rację temat eutanazji jest nadal w naszym kraju tematem tabu wydaje mi się że niestety...
OdpowiedzUsuńUdanego "urlopu" od życia blogowego, ale wracaj do nas szybciutko :)
Pozdrawiam :*
Bardzo ci dziękuję za tą historię. Choć jak wcześniej zaznaczyłaś była oszczędna w słowach, ale nie w treści. Bardzo podobało mi się to, że poruszyłaś kontrowrsyjne kwestie.
OdpowiedzUsuńTrudno mówić czy eutanazja jest dobrym rozwiązaniem. Ja osobiście nie chciałabym, aby była legalna w Polsce, bo jak by na to nie spojrzeć to zabójstwo. Z drugiej jednak strony mi łatwo jest mówić, że to nie jest dobre rozwiązanie cierpienia tych ludzi, bo jestem zdrowa i nie odczuwam tego okropnego bólu co oni. Jednak w wielu sytuacjach ludzie, którzy proszą o śmierć tak naprawdę jej nie chcą, a ich prośba wynika stąd, że nie mają udzielonej odpowiedniej pomocy. I tu nie chodzi tylko o leki uśmierzające ból, ale sens życia i wolę walki, których u nich brak.
UsuńA propo Grouziera to nie wyobrażam sobie co musiał czuć, kiedy już wiedział, że Alek nie żyje. Może z początku uważał swoją decyzję za słuszną, ale czy taka też była po wielu latach spędzonych w więzieniu?
Angeli pomimo tak wielu głupich, nieodpowiednich i nie dojrzałych zachowaniach nie da się nie współczuć. Dobrze, że nie obwinia się o pośrednią przyczynę tych wydarzeń.
Kochana S. Wciąż jestem pełna podziwu dla twojego talentu. To jak opisujesz postaci, ich emocje, zachowanie, postawy jest tak dobre, że jakbyś napisała jakąś książkę romantyczną to na pewno bym ją kupiła i przeczytała. A ja romantycznych książek nie czytam, ograniczam się do blogów.
Na koniec chcę ci życzyć ogromnie dużo weny i radosci z pisania. Ściskam i czekam na kolejną historię namalowaną twoimi słowami.
Po raz kolejny w swoim życiu ma sieczkę zamiast mózgu. Przez Ciebie. Rewelacyjna historia. Temat bardzo trudny. Eutanazja... Sama nie wiem czy jestem za czy przeciw... Ale gdybym ja była na jego miejscu... Tak, też wolałabym odejść szybko..
OdpowiedzUsuńGratuluję i pozdrawiam cieplutko :***
P.S. Czekam aż wrócisz :*
Ja nie wiem jak to się stało, ale komentowałam poprzedni rozdział, a ten komentarz się nie pojawił :O W każdym razie.. Kiedy pisałaś, kilka rozdziałów temu, że wcale nie będzie happy endu, to ja wiedziałam, że mogę spodziewać się czegoś złego. Mi się jednak podoba to zakończenie. Nie wiem, albo jestem brutalna, albo chwilowo przejadły mi się happy endy, ale fajnie doprowadziłaś to do końca. Oczywiście jest mi bardzo przykro, że Alek umarł. I to szokujące, że Giorgi go zabił. Eutanazja jest trudnym tematem. Dla mnie, przez wzgląd na wiarę, zawsze to jest zwykłe zabójstwo, ale to nie zmienia faktu, że kiedy się nad tym zaczyna zastanawiać, pojawiają się dylematy. Jeśli chciałaś nas skłonić do refleksji, to w moim przypadku Ci się udało.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że jest Ci potrzebna przerwa, czasami sama chcialabym sobie taką zrobić. Mam nadzieję, że ten czas Twojej nieobecności szybko mi zleci ;-;
Byłam. Od początku do końca. Ale nie umiem nic napisać o tym zakończeniu. Opowiadanie idealne w każdym calu.
OdpowiedzUsuńDobra ja tak od końca chyba zacznę.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam cię za to, jak doskonale potrafiłaś połączyć piosenkę z tą historią.
Kurcze teraz nawet nie wiem, co napisać o zachowaniu Gieorgiego.. Ja rozumiem, widział cierpienie przyjaciela, który i tak by zmarł, jednak nie potrafię... Nie potrafię ułożyć sobie w głowie tego, że np ja mogłabym pomóc komuś umrzeć tylko po to by nie cierpiał. Może to dlatego, że mało wiem jeszcze o życiu, może jestem za młoda... ja zwyczajnie nie potrafię takiej sytuacji sobie wyobrazić.
W gruncie rzeczy to chyba nie lubię smutków. a tu dla mnie zakończenie jest smutne. Rozumiem, Alek nie mógł przeżyć, był za dobry... Ale to mimo wszystko boli. i wzrusza... tak mocno.
Dziękuję ci tak zwyczajnie.
No i życzę przyjemnego "urlopu" :*
Pozdrawiam :*
Z jednej strony czytało się mega miło, ale z drugiej nie, wiedząc że taka jest niestety prawda, nie tylko tutaj na blogu.
OdpowiedzUsuńPłaczę, Alek był taki dobry i chociaż Giorgi wiedział, że to co mu poda go zabije, to chyba postąpił to.. jako przyjaciel? Tak, bo chciał mu ulżyć w tych cierpieniach.
Zdecydowanie kocham tą historię. <3
będę wracać do niej z miłą chęcią!
Nareszcie znalazłam chwilę wolnego.
OdpowiedzUsuńDobrą chwilę mi zajęło pozbieranie się do kupy po przeczytaniu tego rozdziału... Ale nadal nie wiem co mogę napisać pod czymś co jest perfekcyjne w każdym calu.
G. postąpił jak przyjaciel za równo w stosunku do Alka jak i Angeli. Wziął na siebie najgorsze zadanie i nie dość, że musiał zmierzyć się z tym praktycznie sam, mając przy sobie tylko przyjaciela, którego oczy przepełnione były cierpieniem, teraz musi za to zapłacić. Nie wiadomo jak długo będzie siedział, złamał swoją karierę... To okropne, że śmierć jednej osoby potrafi zniszczyć doszczętnie życie wielu innych osób. Że to co ty napisałaś w pewien sposób ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, bo przecież cierpienie otacza nas zewsząd. A co najgorsze my rzadko kiedy zwracamy na to uwagę, rzadko kiedy pomagamy...
A Ed... Ed wpasował się tutaj idealnie... Melodia, tekst, wszystko...
Dziękuje Ci za to opowiadanie <3
Mam cichą nadzieję, że wrócisz bardzo, bardzo szybko :)
Rzadko komenuję opowiadania bo zazwyczaj trafiam na nie miliony lat po zakończeniu i prawie zawsze nie wiem co napisać. Teraz też nie mam pojęcia, ale uznałam że się przemogę bo Twoje opowiadania, nie tylko to, są cudowe. I cholernie prawdziwe.
OdpowiedzUsuńChwilę trwało zanim się pozbierałam po zakończeniu czytania ale nadal siedzę jakby zamknięta w klatce z emocjami które towarzyszly mi w tym rozdziale. Poświęcenie dla przyjaciół, śmierć Alka i prawdziwość tych zdarzeń, odniesienie tego do naszego swiata gdzie rzadko mozemy się spotkać z cukierkowym zakończeniem doprowadziły mnie do płaczu.
Ale dziękuję. Naprawdę piękne opowiadanie i mam nadzieję że nadal będziesz robić coś w tym kierunku. Powodzenia :)
Masz talent dziewczyno. ;) Poruszasz tematy, których nikt nie porusza. Nikt nie chce poruszyć. I dobrze, bo ktoś musiał to zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco. <3
WOW...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń